PESYMISTA
Zewsząd biadolenie słychać
Że jest źle a będzie gorzej
Chyba trzeba z głodu zdychać
Bo rząd już nam nie pomoże
Po co te reformy były
Po cholerę było ruszać
Już nam czkawką się odbiły
A rząd ramionami wzrusza
Cała służba zdrowia leży
Gospodarka ledwo dyszy
Rolnikom rząd też nie wierzy
I udaje że nie słyszy
Można wiele błędów mnożyć
Które widać okiem gołym
Rządowi trzeba dołożyć
Bo to przecież są matoły
My to umieliśmy rządzić
Były stołki i posady
Chcieliśmy Polskę urządzić
Lecz jakoś nie dało rady
Oj – przestańcie już biadolić
Pesymiści zawodowi
Czym was można zadowolić
Politycy jajogłowi
Wy taką naturę macie
Wszystko ”be” a wasza racja
Psioczycie i narzekacie
Ogarnęła was frustracja
Inni teraz są przy żłobie
A co złe jest ich zasługą
Tylko ja tak myślę sobie
Że jak jest nie potrwa długo
Zaraz skończy się kadencja
I będą nowe wybory
Nie pomoże eminencja
I odprawiane nieszpory
Opozycja będzie władzą
I znów zmiany zafunduje
Nowe reformy wprowadzą
Przecież to nic nie kosztuje
Tadeusz Łuczuk
DUMA
Bóg- Honor-Ojczyzna
Duma narodowa
Hasło-trzeba przyznać
To już tylko słowa
W pamięci schowane
-Niech starsi wybaczą-
I młodym nieznane
Prawie nic nie znaczą
A już poświęcenie
Ofiara dla kraju
To zwykłe nudzenie
Takie baju- baju.
Edukacja szkolna
Do refleksji skłania
Historia niemodna
Patriotyzm staniał
Wiatr z zachodu wieje
Niesie integrację
Kiedyś w jedno zleje
Europejską nację
A ziomek z daleka
Puści oko ku mnie
Mówiąc-nie rżnij Greka
POLAK-to brzmi dumnie
T. Łuczuk
T R Z Y N A S T E G O
Niedzielny poranek mroźny
Złowrogo w szyby łomocząc
Wykrzykiwał,, głosem trwożnym ''
To , co zdarzyło się nocą
Pośród ponurych odgłosów
-Z rozkazu perfidnej WRON-Y
Depczą zdobycze etosu
Mitem wolności skażonym
Brutalnie ze snu wyrwanych
Czołg na ulicy powitał
Tysiące internowanych
,,Zielony'' spiker wyczytał
Podsłuchami strach podszyty
Niepokornych karci pała
WRON-a zbiera plon obfity
Przestraszona Polska cała
Grudzień mroźny ,, jak cholera''
W telewizji drętwa mowa
Zatrzymanego ,, lidera''
Zawlekli do Arłamowa
Kontrole przy koksowniku
-Kartki- dowód i przepustka
Rewizje- pytań bez liku
Beznadzieja- niemoc- pustka
Pomocna ,, opatrzność boska''
Z podziemia nocą ogłasza
-Jeszcze nie zginęła Polska-
Zima wasza - wiosna nasza
Już opór tężeje co noc
-Dobro musi zło pokonać
Dla odważnych zewsząd pomoc
Ten ,, komunizm'' musi skonać.
T.Łuczuk
J A J O G Ł O W I
Są w naszej społeczności
Ludzie jajogłowi
Którzy swe mądrości
Wciskają ludowi
Taki ,, jajogłowy''
W swoją mądrość wierzy
Gdy opar sodowy
Do głowy uderzy
Myśli wtedy sobie
-Ja jestem panisko
Jak ciasto urobię
Każde zbiegowisko
Bo to są tumany
Zwyczajna hołota
Osiołki- barany
I wiejska biedota
Używam dla ,, zgrywu''
Chwytów wyświechtanych
Mój uczony wywód
Musi być udany
Bo kto z tego tłumu
Spróbuje nie wierzyć
Gdy oprócz rozumu
W piersi się uderzy-
Lecz ,,hołota'' powie
-Chichocząc po kątach-
Ktoś temu ,,durniowi''
Rozumek poplątał
Jego wynurzenia
Ściskają nas w dołku
Więc dla uzdrowienia
Puknij się w łeb-kołku...
T. Łuczuk
ŚWINKA
Gospodarz wszedł do chlewiska
Spojrzał srogo na świnie
Warknął głosem zbójnika
-Za chwilę któraś zginie-
I zaraz za ucho złapał
Tę tłustą, bez ogona
I ciągnąc do wyjścia, sapał
-Wyłaź świnio czerwona-
Nie będziesz swoim wyglądem
Psuła całego stada
Zrobię z tobą porządek
Jest na to jedna rada
Świnka słuchając tyrady
Tak mocno się zasłuchała
Że nie spostrzegła kiedy
Obuchem w łeb dostała
Lecz wcale nie upadła
I ducha nie oddała
Tylko na chwilkę przysiadła
I się za głowę złapała
Tak dalej być nie może
Muszę się przefarbować
Różowy mi pomoże
Na powrót w stadzie się schować-
Wypada więc na podwórko
Czerwona sierść z niej odpada
I już z różową skórką
Szybko powraca do stada
Gospodarz całkiem zbaraniał
Założył strój bikini
Codziennie stado wygania
Szukając czerwonej świni.
Tadeusz Łuczuk
KAMELEON
Przez lata na posterunku
Był wierny słusznym ideom
Gdy już nie było ratunku
Zmienił się jak kameleon
Jak mocno wiało ze wschodu
To się w tę stronę naginał
Tak nienawidził zachodu
Że ręką wygrażał- przeklinał
Kościół uważał za wroga
Co tylko ludzi tumani
-Socjalizm to słuszna droga
A kapitalizm, do bani-
I dotąd śpiewał tę bajkę
Aż wiatr kierunek zmienił
On wtedy zrzucił kufajkę
I nową piosenkę seplenił
-Przecież ja zawsze wierzyłem
Że to się kiedyś zawali
Przekonywałem-tłumaczyłem
A wyście mnie nie słuchali-
Modliłem się wieczorami
Za ludzi ,,Solidarności''
A mówiąc tak między nami
Byłem czerwony - ze złości-
Uwierzył że go ktoś usłyszy
Czuł, że nie będzie gorzej
Gdy żegnał swych towarzyszy
Powiedział im głośno -SZCZĘŚĆ BOŻE
Tadeusz Łuczuk
DEMOKRACJA
Szlachetna demokracjo
-Bez barw i kolorów-
Dajesz wszystkim nacjom
Możliwość wyborów
Witano cię radośnie
-Matko wolnych ludzi
Ty zanim dorośniesz
Dobrobytem łudzisz
Mamisz hasłem równości
I towarów krociem
Ale kwiat młodości
Straszysz bezrobociem
Brutalną przemocą
Niepewnością jutra-
Lecz nie chcę by nocą
Ktoś mi ciebie ukradł
I wbrew wszystkim racjom
Narzekań nagminnych
,,Dziwna' demokracjo
Wolę cię od innych
T. Łuczuk
AGRESOR
Cierpienia narodów po latach
,,Bratają'' się z upiorem
Wtedy ofiara figla płata
Stając się agresorem
I w imię walki z terroryzmem
Śmierć gwałty i zniszczenie
Czy walka z fundamentalizmem
Ma swe uzasadnienie
Czołgi brutalne jak ,,tygrysy''
Burzą domy-niechcący
Czy gaz puszczany na ulicy
Będzie tylko łzawiący?
Po doświadczeniach ,,sanatoriów''
Obozy przeciwników
Czy blisko już do krematoriów
By spalić bojowników
Czy tak o pokój walczy nacja
Pomna swego pogromu
Innym też daje demokracja
Prawo do swego domu
T. Łuczuk
K R A D Z I O N E
Cóż daje wielka potrzeba
Patrzenia władzy na ręce
Przecież- o wielkie nieba-
Nie można zrobić nic więcej
Temida zbyt łaskawa
Nikogo nie ukarze
Wciąż w fotelach i ławach
Oszuści i łapówkarze
Za fasadą ,,Agencji’’
Nie ponosząc ryzyka
Elita ,,inteligencji’’
W białych kołnierzykach
Cóż zwykły ,,Demokrata’’
Ma tutaj do gadania
Chyba co cztery lata
Kartą do głosowania
Ta przegrana z kretesem
Może czegoś nauczy
Szepnę pod ich adresem
-Kradzione nigdy nie tuczy-
T .Łuczuk
O B I E C A N K I
Zawsze z okazji jakichś wyborów
Worek z hasłami się rozwiązuje
Słychać magistrów i doktorów
A każdy przyszłość ci obiecuje
Co jakiś czas wpada ci w ucho
-Mieszkania, praca i lustracja-
-Odebrać władzę tym komuchom-
-Żydów wysyłać na Madagaskar-
Te hasła dobre dla naiwnych
-Że dalej tak nie musi być-
A potem to już nie ma winnych
Kto kazał wierzyć w to i śnić
Nie wierzę w żadne obietnice
Ni w zapewnienia polityków
Zwykle inaczej jest w praktyce
Życie nie znosi ogólników
Nikt nie zapewni mi posady
I nikt za darmo nie zapłaci
Nie ma żadnej złotej zasady
By obietnicą się wzbogacić
Nikt mi rozwiązać nie pomoże
Problemów, które są co dnia
Jeśli sam życia nie ułożę
Dostanę kopa, albo dwa
A jak podskoczę po tym kopie
Wykrzyknę głośno-, idźcie precz
Ja jestem teraz na urlopie
Wybory?- to nie moja rzecz
T.Łuczuk
D L A C Z E G O
Płacz ściska krtań – brakuje słów
By żal wyrazić szczerze
Dlaczego naród polski znów
Kwiat swój złożył w ofierze ?
Nieznane są zakręty dróg
Które człek żywy kreśli
Dlaczego zginął? – przecież mógł
Śmierci uniknąć – jeśli
Opatrzność cofa rękę swą
I karze nią każdego
To naród pisze słoną łzą
Do Boga list – DLACZEGO ?
T.Łuczuk
DO ONYCH
Nie chwalcie słońca przed zachodem
Niech cichnie ta wrzawa radosna
Teraz to was obleje chłodem
Ta rzeczywistość bezlitosna
Nie róbcie czystek ,,pod pozorem’’
Bo to się przeciw wam obróci
Przestańcie wreszcie mleć ozorem
Że to co było już nie wróci
Nie plujcie na swych przeciwników
Bo ślina także was oblepi
I wśród euforycznych okrzyków
Bełkot krytyki was zaślepi
Nie wytyczajcie ,,słusznej drogi ‘’
Bo demokracja figla spłata
Jeśli nie dacie nic ubogim
To strącą was za cztery lata
Kiedy nie bacząc na krytykę
Wszystko zrobicie po swojemu
To powtórzycie złą praktykę
Tych oszołomów z T – K-Mu
T.Łuczuk
CZY WARTO BYŁO
I po co było się mozolić
Strajkować, krzyczeć precz z komuną
Skoro nie można zadowolić
Ludzi, którym świat nagle runął
Nie ma jak było za komuny-
Można usłyszeć śpiewkę starą.
Mówią, że im się lepiej żyło
choć jedli tylko ser ,makaron.
Nieważne że jest demokracja
Że sklepy są pełne towarów
Ze pomniejszyła się inflacja
I nie oczekujemy darów.
TO nic że kraj dźwiga się z nędzy
Chce wejść do UNII i do NATO
Oni żądają wciąż pieniędzy
-Bo jak tu żyć z taką wypłatą.
Dawać dotację i dopłaty
Większe renty, emerytury.
A w rządzie to same ,,chałaty''
Łobuzki, nieuki i szczury.
Wiec korzystają z tej wolności
Blokują drogi, protestują
Dla bliźnich nie mają litości
Już tylko księża nie strajkują.
Choć mają domy, nowe sprzęty
I konta z niemała fortuną
TO ciągle noszą transparenty
Z wielkim napisem- WRÓĆ KOMUNO.
Tadeusz Łuczuk
P O M O C Y
Gdy pamięć swoją wysilę
-Chociaż mózg mi się postarzał-
Władza- chyba się nie mylę-
Ciągle to samo powtarza
Takie hasło znamy przecież
-Pomożemy wam na dole
Jeśli wy nam pomożecie-
Najpierw nie lubiany ,,Bolek’’
Przemawiał i stroił miny
-Tego postawa wymaga
Kraj dźwiga się z ruiny
Więc trzeba władzy pomagać-
Kolejny przywódca krzyczał
Że żydzi nas okradają
I Syjonistów rozliczał
,,Aktyw’’ na pomoc wzywając
,,Górnik’’ -pięknymi słowami
Wołał-że jak pomożemy
To razem tymi rękami
Drugą Polskę zbudujemy-
I nie wyszło bo Generał
Nie przyjął bratniej pomocy
Tylko o spokoju gderał
Aż wojnę wywołał w nocy
Później robotnik wąsaty
Siekierką hasło wystrugał
-Pomoże Zachód bogaty
I będzie Japonia druga-
A ze szklanego ekranu
Aktorzy wołali-pomóż
Bo nie ma już obcych panów
Jesteśmy we własnym domu-
Teraz też pomagać trzeba
By kraj do Unii przyjęli…
Więc proszę o pomoc z nieba
By to wszyscy diabli wzięli.
T.Łuczuk
ROZDRAŻNIONY
Widzę go gdy jest wzburzony
Gdy traci wszelką nadzieję
Chodzi jakiś zamyślony
Nie kojarzy co się dzieje
Bo;- w sejmie zwykła narada
Przerodziła się w batalię
Eko- radio zapowiada
Pogodowe anomalie
Łagodne niże baryczne
Wczesną zimę przygoniły
Opady atmosferyczne
Znów drogowców zaskoczyły
Chwiejny rynek walutowy
Rolnik nic nie może sprzedać
O poprawie niema mowy
Na wsi coraz większa bieda
Zatrudnienie się zmniejszyło
Rosną realne dochody
Ludziom jakby coś odbiło
Wykupują samochody
Skrócony tydzień roboty
Zabrania handlu w niedzielę
A wszystkie wolne soboty
Będziemy spędzać w kościele
Mafia strzela do bezbronnych
Ośmiornica szmal połyka
Zamarzło kilku bezdomnych
Noworodki na śmietnikach
Przyrost naturalny spada
Zagraża nam wyludnienie
To wszystko mu w ucho wpada
Powodując rozdrażnienie
T, Łuczuk.
CWANIAK czy GŁUPIEC
Panuje dość powszechna zgoda
Że dziś uczciwość nie popłaca
Ta cecha zwykle splendor doda
Lecz finansowo – zawsze kaca
Kto nie wiosłuje z prądem czasu
Tylko dryfuje w swej szalupie
Dostaje przydomek zawczasu
- Uczciwy Głupiec-
Kto nie bierze kiedy mu dają
Do celu nie idzie po trupie
Inni go zaraz wyśmiewają
- Uczciwy Głupiec-
Kto mając wszelkie możliwości
Zamyka się w swojej skorupie
Nie wykorzysta sposobności
- Uczciwy Głupiec-
Kto nie korzysta z przywilejów
Nie umie swej pieczeni upiec
Kto we łbie nie ma nic oleju
- Uczciwy Głupiec-
Kto nie wie co to znaczy Klika
Nie umie się odnaleźć w grupie
I działa jak pies ogrodnika
- Uczciwy Głupiec-
A więc kto umie się ustawić
I wszelkie zasady ma w du..e
Ten swoim zachowaniem sprawi
Że będzie Cwaniak a nie głupiec
T.Łuczuk
O W I E C Z K I
Nad brzegiem małej rzeczki
-Gdzie trawa nie skoszona-
Pasą się trzy owieczki
Dwie czarne i czerwona
Trawkę wąchają nosem
-Co chwila przeżuwając-
I głośno owczym głosem
Ze sobą rozmawiają
Ależ mamy swobodę
-Mówi czarna owieczka-
Pełny luz i wygodę
Nie straszna nawet rzeczka
Wszędzie można popasać
-Tu czy na drugim brzegu-
Pojeść popić i hasać
Latem czy też na śniegu
Korzystajmy więc z tego
-Odzywa się druga cicho-
Bo już niedługo dobrego
Wszak nie śpi ,,czerwone licho’’…
Nie beczcie tak z zachwytu
-Tu wszystko jest do naprawy-
Już z tego dobrobytu
Nie wszystkim starcza trawy
Ja wiem co wam zaszkodzi
-To że u was się czubią-
Lecz mnie to nie obchodzi
Mnie i tak bardziej lubią
Znów jak dawnymi czasy
-Me obietnice pofruną-
Uwierzą mi owiec masy
Przecież mam ,,złote runo’’
Tak co dzień się przechwalają
Aż do białego rana
W końcu i tak posłuchają
Jakiegoś mądrego barana
T.Łuczuk
ANI – BE ANI - ME ANI KUKURYKU
Na temat naszego byłego
Napiszę nieco w tym wierszyku
Użyję przy tym słowa jego
-Ani be, ani me , ani kukuryku-
On nam wytycza nową drogę
Nie powalając przeciwników
Lecz o tym ,że podawał nogę
-Ani be , ani me , ani kukuryku-
On sprytnie wyprowadził z kraju
Naszych niedawnych sojuszników
Lecz o tym ,że nie stworzył raju
-Ani be , ani me , ani kukuryku-
W czasie sprawowania urzędu
Rządził jak kogut w swym kurniku
Lecz o przyznaniu się do błędów
-Ani be , ani me ,ani kukuryku-
Groził siekierą ,wojny wszczynał
Puścił w skarpetkach dwóch skurczybyków
Lecz o tym ,że chronił kretyna
-Ani be , ani me ,ani kukuryku-
Bardziej wyrazistej postaci
Nie ma wśród naszych polityków
Lecz o tym, że poparcie stracił
-Ani be ,ani me , ani kukuryku-
A więc cicho sza w tym temacie
Chwała mu ale bez okrzyków
O tym ,co chcieliście to macie
-Ani be ,ani me , ani kukuryku-
T.Łuczuk
JESTEM ZA A NAWET PRZECIW
Chcę tu przypomnieć powiedzenie
I na ten temat wierszyk sklecić
To słynne ongiś oświadczenie
- Ja jestem za a nawet przeciw-
W sejmie znowu jakiś choleryk
Wysmażył nam niezły pasztecik
Zakazał wąchać z tabakiery
- Ja jestem za a nawet przeciw-
Czy można bronić swego mienia
Napastnikowi twarz oszpecić ?
A jeśli pójdę do więzienia ?
-To jestem za a nawet przeciw-
A czy prezydent może kłamać
Czy też musi przykładem świecić ?
Bo jeśli prawo można łamać
-To jestem za a nawet przeciw-
Gdy kościół jest przeciw aborcji
Broni nienarodzonych dzieci
To mimo nerwów i emocji
-Ja jestem za a nawet przeciw-
Lecz kiedy włazi w politykę
Wpychając czerwony berecik
To rozumiejąc ich taktykę
-Ja jestem za a nawet przeciw-
Jeśli mi ktoś ciągle powtarza
Już po raz sto trzydziesty trzeci
Że jego uczucia obrażam
-To jestem za a nawet przeciw-
Tego cytatu nie zagłuszę
On mi z pamięci nie wyleci
Bo chociaż nie chcę ale muszę
-To jestem za a nawet przeciw-
T.Łuczuk
NIE CHCĘ ALE MUSZĘ
Już mam wszystkiego dosyć i chciałbym tylko być
Nie potrzebuję żadnych doznań ani wzruszeń
Mogę powiedzieć- nie chce mi się żyć
Po prostu nie chcę ale muszę
Nie chcę pamiętać i wspominać tamtych dni
Gdy byłem młody i świeżutki jak kwiatuszek
Dziś na wspomnienie muszę tylko zmarszczyć brwi
Po prostu nie chcę ale muszę
I w domu też już nie chce mi się nic
Choć żonka sprytnie zmienia swój fartuszek
To muszę zaraz cicho zamknąć drzwi
Po prostu nie chcę ale muszę
Nie chcę z nikogo szydzić ani kpić
Choć gdyby było trzeba to się zmuszę
Z głupoty ludzkiej muszę czasem drwić
Po prostu nie chcę ale muszę
Niczego już nie chcę nawet jeść i pić
Najwyżej kroplę wody i okruszek
Gdy śpię to nie chcę nawet śnić
Po prostu nie chcę ale muszę
Nie liczę ile jeszcze mi zostało dni
Lecz kiedy trzeba będzie ,wtedy tam wyruszę
I przy niebiańskiej bramie Piotrze powiem Ci
Ja nie chcę ale muszę
T.Łuczuk